60 lat od odkrycia złoża miedzi na Dolnym Śląsku
23 marca 1957 roku geolog Jan Wyżykowski przywiózł do Państwowego Instytutu Geologicznego cztery rdzenie, wydobyte podczas wierceń poszukiwawczych z otworu S-1 w okolicach Sieroszowic na Dolnym Śląsku. Pierwsze badania próbek przeprowadził Andrzej Rydzewski, początkujący specjalista petrografii (nauki o składzie i właściwościach skał). – Byłem bardzo zestresowany, trzęsły mi się ręce, gdy wkładałem preparat pod mikroskop. To na podstawie mojej opinii miała zostać sporządzona pierwsza informacja o złożu, przekazana do władz Instytutu oraz Centralnego Urzędu Geologii – mówi Andrzej Rydzewski, emerytowany kierownik Zakładu Złóż Metali PIG.
Państwowy Instytut Geologiczny (PIG) dysponował wówczas nienajlepszym sprzętem. Pod starymi mikroskopami MIN-1 i MIN-2 radzieckiej produkcji łatwo było pomylić podstawowy siarczek miedzi – chalkozyn, ze znacznie mniej wartościową galeną, czyli siarczkiem ołowiu. – Na szczęście spojrzałem w mikroskop i nie miałem wątpliwości. Rdzenie z Sieroszowic zawierały chalkozyn. Badania laboratoryjne to potwierdziły – wspomina Andrzej Rydzewski.
Dziś 23 marca 1957 roku uznany jest za dzień wielkiego odkrycia, na bazie którego zbudowano KGHM Polska Miedź S.A. oraz miedziową potęgę Polski.
W kanonie wartości KGHM są między innymi współdziałanie, odwaga i zorientowanie na wyniki. Hołdowali im również odkrywcy naszego złoża, którzy w 1956 r. poszukiwali miedzi na Dolnym Śląsku, zespół wiertaczy i geologów pod kierownictwem dr. Jana Wyżykowskiego.
Ich odwaga oraz wiara w sens oraz powodzenie prowadzonych poszukiwań, były kluczowe dla sukcesu całego przedsięwzięcia. W ich wspomnieniach zespół najbliższych współpracowników dr Jana Wyżykowskiego rysuje się jako grupa ludzi, która ciężko pracowała i współdziałała ze sobą, zawsze wspierając swojego szefa.
Pomimo zakazu wspólnie kontynuowali badania, które potwierdziły słuszność ich działań. – Spotykaliśmy się z wątpliwościami wielu badaczy co do ciągłości okruszcowania na tak dużym obszarze. Problemem było również praktyczne wykorzystanie złóż, zalegających na tak dużej głębokości. Wiedza i praktyka wielu geologów to były lata przedwojenne, a wówczas ekonomia prac wydobywczych, np. cynku czy ołowiu, zezwalała na prace górnicze na głębokości do 400 m.
Dzięki temu odkryciu powstała nowoczesna firma, która zapewnia pracę ponad 34 tys. pracowników w Polsce, Kanadzie, USA i Chile.